31 grudnia 2013

Podsumowanie i przedsylwestrowy shake bananowy/Resume and banana shake just before the New Year's Eve


Lata można podzielić na te dobre i na te gorsze. Ten odchodzący był dla mnie wyjątkowo dobry, pełen chwil radości, świetnych wiadomości, przełomowych wydarzeń w życiu i spotkań „po latach”. Kolejny również zapowiada się ciekawie, na pewno nie zabraknie nam emocji :) Życzę Wam wszystkim szampańskiej zabawy dziś w nocy, bawcie się dobrze, godnie pożegnajcie ten rok ;) Ja zaliczę powrót do dzieciństwa, kiedy  to z rodzeństwem oglądaliśmy fajerwerki, popijając „szampana” Piccolo :)

Przed wielką nocą, zapewne pełną różnych alkoholowych trunków, dobrze jest się odpowiednio przygotować. Mam dla Was też bardzo dobry pomysł na wykorzystanie lekko przejrzałych bananów. Oprócz owoców będziecie potrzebować mleka, cukru i cynamonu. Do dzieła!


Shake bananowy


Składniki

3 bardzo dojrzałe banany
400-500 ml mleka (w zależności od konsystencji, jaką chcecie uzyskać)
2-3 łyżki cukru (ja używam cukru palmowego, który daje lekko karmelowy posmak, lub cukru brązowego; można też oczywiście użyć zwykłego, białego cukru)
½ łyżeczki cynamonu

Przygotowanie

Banany pokroić w plasterki lub rozgnieść widelcem i wrzucić do wysokiej miski lub szklanki blendera, w której będziemy je miksować, na tyle dużej, aby wszystkie składniki się zmieściły i abyśmy nie musieli sprzątać całej kuchni po przygotowaniu shake’a ;) Dodać mleko, cukier i cynamon i dokładnie zmiksować. Można ewentualnie dosłodzić (ja nie słodzę zbyt wiele, ponieważ banany są wystarczająco słodkie). Można także zmiksować z kostkami lodu, aby otrzymać orzeźwiający napój, lub dodać alkoholu, np. odrobinę wódki lub malibu, aby wprowadzić się w odpowiedni nastrój przed wieczorem ;)

Smacznego!

30 grudnia 2013

Nad modrym Dunajem, czyli papryka i placki po węgiersku/Over the blue Danube or paprika and Hungarian cakes



Cofam się w czasie do zeszłego roku, kiedy to znów miałam przyjemność podziwiać jedno z najpiękniejszych miast, Budapeszt. To środkowo-europejskie miasto ma unikalny klimat, z jednej strony odnajduję w nim wiele wspólnego z naszym słowiańskim, wschodnim światem (w końcu Polak, Węgier itd.), z drugiej jednak strony nie brak mu tej egzotycznej nuty (może chodzi o język, może o ilość przypraw używanych w tamtejszej kuchni), która je wyróżnia. Zapraszam na wycieczkę po Budapeszcie, w którym w powietrzu czuć wędzoną paprykę, tokaj i salami. 













A jak Węgry, to i gulasz, a jak gulasz, to placki po węgiersku. Może nie każdy podąży za moją logiką. Dla mnie jest to jasne jak słońce :) Te smaki są dla mnie gwarantem udanego posiłku i łączą w sobie różne tradycje kulinarne. A więc do dzieła!

Uwaga: Podaję przepis na placki ziemniaczane + gulasz. Są to moje własne przepisy, nie klasyczny przepis na gulasz lub placek po węgiersku. Składniki i formy dania mogą być więc nieco inne niż klasyczne.



Placki po węgiersku



Placki ziemniaczane

Składniki (na ok. 7-8 większych placków)

1 kg ziemniaków
1 średnia cebula
2-3 łyżki mąki
1 jajko
sól, pieprz
olej do smażenia

Przygotowanie

Ziemniaki i cebulę obrać i zetrzeć na tarce (ja zwykle ścieram połowę na tarce o grubych oczkach i połowę na tarce o małych oczkach). Dokładnie odsączyć masę ziemniaczano-cebulową z wody. Dodać jajko, mąkę, sól i pieprz. Możesz potrzebować więcej mąki, aby uzyskać odpowiednią, zwartą konsystencję.

Do grubej, dużej patelni wlać olej na ok. 4-5 cm wysokości, tak aby placki się nie przypalały. Na rozgrzany olej kłaść po 3 łyżki masy ziemniaczanej, lekko ja rozpłaszczając, formując placki. Smażyć po 3-4  placki naraz. Po kilku minutach sprawdzić, czy placki się przyrumieniły i przewrócić na drugą stronę do zezłocenia. 

Gotowe placki wykładać na talerz z ręcznikiem papierowym, który będzie absorbował nadmiar tłuszczu. Kontynuować aż do wykorzystania całej masy.

Gulasz

Składniki

250 g mięsa wieprzowego (np. szynki, karkówki, łopatki)
250 g mięsa wołowego
1 papryka czerwona
1 średnia cebula
1  puszka krojonych pomidorów
ok. 1 l bulionu wołowego
1 łyżeczka papryki wędzonej
½ łyżeczki papryki ostrej
odrobina oleju lub oliwy z oliwek
sól, pieprz

Przygotowanie

Jeśli chcemy użyć własnego bulionu wołowego, należy wcześniej go przygotować. Możemy użyć np. ogon lub szponder wołowy. Umyć mięso, włożyć do garnka z ok. 2 l wody. Zagotować i odszumować (usunąć pianę z powierzchni wody). Możemy też przecedzić wodę do innego garnka, usuwając w ten sposób pianę. Dodać obraną marchewkę, pietruszkę, małą, obraną cebulkę, kawałek pora i obranego selera, 2 listki laurowe i 3 ziela angielskie. Gotować na minimalnym ogniu przez 2-2,5 h. Po tym czasie bulion odcedzić.

Mięso na gulasz wyjąć z lodówki, przemyć pod zimną wodą i pokroić w średnia kostkę. Cebulę i paprykę pokroić w kostkę. W garnku z grubym dnem rozgrzać olej lub oliwę, wrzucić cebulę i smażyć do zeszklenia (ok. 2 min.). Następnie wrzucić mięso i przyrumienić. Dodać paprykę i smażyć przez 5 min. Dodać pomidory z puszki, przyprawy i bulion. Gotować na małym ogniu przez 40 min. Sprawdzić, czy mięso jest miękkie. Ewentualnie dosolić do smaku.

Placki polewać gorącym gulaszem i jak najszybciej podawać! Smacznego! :)

29 grudnia 2013

No to klops!/Meatloaf



Długo miałam ochotę przygotować klops. A może raczej pieczeń rzymską? Szukałam dobrego przepisu w książkach, w sieci, nic nie wydawało się godnym uwagi. Upiekłam więc coś swojego. W każdym bądź razie przepisy nie różnią się zwykle niczym wyjątkowym, szczególnie przepisy na klasyki kuchni narodowych (pieczeń rzymska oczywiście (!) pochodzi z Niemiec). W tym przepisie użyłam jednak trików Nigelli – pieczeń jest owinięta boczkiem, który chroni ją przed wysuszeniem, a do mięsa dodałam sos Worcester. Jest to więc niemiecki klops z angielskim twistem.




Klops/pieczeń rzymska
(przepis własny)

Składniki

400 g mięsa wieprzowego mielonego (najlepiej z łopatki lub szynki)
200 g mięsa wołowego mielonego
1 czerstwa bułka
mleko lub woda do namoczenia bułki
1 średnia cebula
2-3 jajka ugotowane na twardo
1 łyżeczka sosu Worcestershire
sól, pieprz
1 surowe jajko
½ łyżeczki gałki muszkatołowej
ok. 10-15 plasterków boczku do owinięcia pieczeni
1-2 łyżki oleju roślinnego do smarowania formy

Przygotowanie

Piekarnik nagrzać do 200oC. Mięso wyjąć wcześniej z lodówki i włożyć do miski, aby się ociepliło. Bułkę namoczyć w mleku lub wodzie ok. 10 min. lub do momentu aż będzie miękka. Jajka ugotować na twardo. Cebulę pokroić w drobną kosteczkę i dodać do mięsa. Bułkę dobrze odsączyć z płynu, pokruszyć w palcach i dodać do mięsa razem z sosem Worcester, surowym jajkiem, solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Wymieszać jedynie do połączenia się składników. Wylać wodę z ugotowanych jajek, rozbić delikatnie skorupkę i włożyć do zimnej wody na ok. 3 min., aby przestygły. W ten sposób będzie łatwiej je obierać. 

Przygotować formę do pieczenia. Połowę masy mięsnej wyłożyć na dno posmarowanej olejem formy. Na mięsnej masie położyć jajka, jedno obok drugiego i przykryć resztą masy, formując klops. Następnie szczelnie przykryć plastrami boczku, zawijając je pod klops. Wstawić do piekarnika i piec przez ok. 45-50 min. Jeśli wcześniej boczek będzie zbyt mocno przyrumieniony, należy położyć na klopsie kawałek folii aluminiowej i kontynuować pieczenie.

Gotowy klops wyjąć z piekarnika i przestudzić. Świetny jest na ciepło, np. z ziemniakami tłuczonymi i surówką, jak i na zimno, np. na kanapkach.

Smacznego!


28 grudnia 2013

Czas na... bułeczkę/It's time for... a little bun

Dzisiaj mam dla Was przepis na super smaczne bułki. Dzięki kąpieli w wodzie z sodą smakują jak precelki :) Można je posypać gruboziarnistą solą lub zostawić tylko do przyrumienienia i zajadać się na słodko. W każdej wersji są świetne. Można użyć suchych drożdży (1 opakowanie, czyli 7 g powinno wystarczyć). Ja zawsze wolę piec na świeżych drożdżach. Uważam, że ciasto ma wtedy zupełnie inny zapach.

Pretzel buns
(miks różnych przepisów z sieci)

Składniki

Ciasto
20 g świeżych drożdży
2 łyżki oleju
350 ml ciepłego mleka
100 ml ciepłej wody
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
550 g mąki pszennej
gruboziarnista sól morska (opcjonalnie)

Kąpiel sodowa
1,5-2 l wody
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
4 łyżki sody oczyszczonej

Przygotowanie

Do miseczki rozkruszyć drożdże. Dodać cukier i odstawić na 10-15 min. aż drożdże się rozpuszczą. W dużej misce wymieszać drożdże, olej, mleko, wodę, sól oraz 3/4 mąki. Wyrabiając, dodawać stopniowo resztę mąki. Możesz użyć mniej lub więcej mąki niż w przepisie, to zależy od jej rodzaju i chłonności. Wyrabiać aż do uzyskania gładkiego, ale nie klejącego się ciasta.

Włożyć wyrobione ciasto do uprzednio naoliwionej miski, przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 h.

Kiedy ciasto podwoi swoją objętość, wyjąć je z miski i powyrabiać przez 2 min. Podzielić na równe części i formować owalne lub okrągłe bułki. Gotowe bułki odkładać na blachę z papierem do pieczenia. Uwaga! Bułki nie powinny się stykać. Odstawić na ok. 25 min. W między czasie przygotować kąpiel sodową. Wodę wlać do dużego garnka, dodać sól, cukier i sodę. Zagotować. Piekarnik nagrzać do 220oC.

Używając cedzaka, wkładać po jednej bułce do wody. Gotować po 3-4 naraz, 30 sekund do 1 min. z każdej strony. Przenosić ugotowane bułki na blachę z papierem. Używając żyletki lub bardzo ostrego noża, zrobić 2-3 cięcia na każdej bułce. Można posypać gruboziarnistą solą.

Piec przez ok. 20 min. lub aż bułki nabiorą ładnego, brązowego koloru.

Smacznego!



27 grudnia 2013

Małe co nieco, czyli skąd się wzięły słynne magdalenki/A little something or where the famous madeleines come from

Święta, Święta i po Świętach. Trzy dni łakomstwa minęły szybko. Zawsze jednak mam ochotę na małe, słodkie co nieco. Pokuszę się więc o magdalenkę, francuskie ciastko w kształcie muszli z "brzuszkiem". A że przez trzy ostatnie dni jedliśmy serniki, makowce i pierniki, niech magdalenka będzie lekko "odchudzona" (co wcale nie odbierze jej wyjątkowego smaku).

Legenda głosi, że pewnego dnia roku pańskiego 1755 król Stanisław Leszczyński zaprosił do swojej rezydencji Château de Commercy słynnych smakoszy, Woltera i panią de Châtelet. Z tej okazji poprosił swoją kucharkę, Magdalenę (fr. Madeleine) o przygotowanie wyjątkowego deseru. Kobieta przygotowała więc małe ciastka z "brzuszkami", które odniosły tego wieczoru wielki sukces. Oczarowany król wysłał je nawet swojej córce, Marii Leszczyńskiej, królowej Francji, żonie Ludwika XV, pragnąc je nazwać Ciastkami Królowej. Sama królowa jednak postanowiła, że ten wyjątkowy wypiek powinien nosić imię swojej twórczyni. Tak powstały słynne madeleines, magdalenki, bez których trudno sobie obecnie wyobrazić francuskie cukiernictwo. Dzisiaj proponuję wersję "odchudzoną", czyli mniej masła, mniej cukru, dla tych, którzy są przejedzeni po Świętach, ale nie odmówią sobie słodkiego podwieczorku (tak jak ja ;) ).




















Madeleines allégées/Magdalenki "odchudzone"
(przepis pochodzi z "The skinny French kitchen" Harry Eastwood)

Składniki (na 24 ciasteczka)

1 łyżka oleju
4 średnie jajka
1/4 łyżeczki soli
100 g drobnego cukru
100 g przesianej pszennej mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
80 g mielonych migdałów
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki ekstraktu migdałowego
50 g rozpuszczonego masła



Przygotowanie

Piekarnik nagrzać do 210oC i posmarować formę na magdalenki olejem (oczywiście, jeśli nie dysponujemy specjalną formą na magdalenki, możemy użyć innej). W dużej misce roztrzepać jajka, dodać cukier i sól. Energicznie mieszać przez 2-3 min. Następnie dodać resztę składników i dokładnie wymieszać.

Masę wlać do formy, uzupełniając ją w 3/4 i następnie wstawić do zamrażalnika na 10 min. W tym czasie resztę masy wstawić do lodówki. Operacja z chłodzeniem masy jest ważna, ponieważ to właśnie różnica między zimnem a gorącem pozwala na uzyskanie charakterystycznego "brzuszka".

Piec w środkowej części piekarnika przez 10 min.

Wyjąć z piekarnika, lekko ostudzić. Wyjąć ciasteczka z formy i lekko ją przemyć przed powtórzeniem całego procesu (smarowanie formy olejem, wlewanie masy, chłodzenie, pieczenie).

Ciasteczka można przechowywać w lodówce w szczelnym pojemniku  przez 3 dni lub zamrozić.

Bon appétit !