Lubię takie książki.
Oprócz przepisów, które działają na wyobraźnię i świetnych zdjęć, przy
oglądaniu których zaczyna lecieć ślinka, mamy do czytania wiele historii,
anegdot, uwag i wskazówek. A to wszystko w pięknym Paryżu. Te wszystkie
składniki czynią dla mnie książkę doskonałą. Wiedziałam więc, że nowa książka Davida Lebovitza „My Paris kitchen”
znajdzie się na
mojej półce.
Lubię pióro Davida.
Jestem fanką jego bloga. Lubię czytać o tym, jak robi zakupy na przydomowym
targu, gdzie zna każdego sprzedawcę, z którym zawsze zamienia te urocze
francuskie „parę słów” (sam jednak przyznaje, że czasami ma ochotę jedynie
zrobić zakupy i jak najszybciej wrócić do domu, co wydaje się niemożliwe,
robiąc zakupy we Francji – sprzedawcy są jak rodzina, z każdym trzeba zamienić
„parę słów”, które zamieniają się czasem w długie dyskusje), o tym, jak wybiera
sezonowe warzywa, jak wybiera się kupić stare naczynia do gratin. W książce znajdziemy
wiele tego typu opowieści, plus śmieszne historie dotyczące jego pobytu w
Mieście Światła, wszelkie nieporozumienia wynikające z różnicy kultur lub z
nieznajomości języka. Dzisiaj David mówi już po francusku i dostosowuje się do
zwyczajów panujących we francuskiej stolicy (a przynajmniej próbuje!), jednak
ciągle pojawiają się wpadki, małe faux-pas związane szczególnie z wymową
niektórych francuskich słów, ciężko przyswajalnych dla anglofona.
Książka jest podzielona
na kilka rozdziałów, odpowiadających częściom francuskiego posiłku. David
przedstawia francuskie klasyki, które adaptuje do swoich preferencji oraz dania
odzwierciedlające kosmopolityzm Paryża. I tak, obok klasycznego francuskiego cassoulet lub coq au vin, znajdziemy tu egipską dukkah, libańską baba ganoush
czy hinduski naan. Przed każdym
przepisem znajdziemy mały opis dania, niektóre z przepisów są także poprzedzone
dłuższymi historiami, w których David opowiada, kiedy i gdzie po raz pierwszy
jadł daną potrawę, z kim ją przygotowywał, itd.
Jeden minus: David używa
w książce wielu francuskich słów. Nie wiem, czy jest to celowe, czy jest to
zagrywka Davida, czy redaktor chciał zostawić oryginalną pisownię i nie za
bardzo się „wtrącać”, jednak znalazłam wiele błędów we francuszczyźnie. Błędy w
książkach zawsze kolą mnie w oczy. Moja dusza romanisty buntuje się, widząc „une problème”
czy „à le
ancienne”. Moim zdaniem to się nawet gryzie bez znajomości języka…
Jako że David jest
cukiernikiem, od razu zerknęłam na koniec książki w poszukiwaniu przepisów
deserów. Nadal jestem pod wrażeniem jego brownie z dulce de leche, na które
przepis znalazłam w jego poprzedniej książce „Słodkie życie w Paryżu”. Nie
zawiodłam się. Mamy tu mus czekoladowy z solonym masłem, flan z kremem z
korzennych ciastek speculoos (zdecydowanie do wypróbowania!), czy kuszącą tartę
czekoladową z kremem karmelowym.
Ja jednak zaczęłam
przygodę z „My Paris kitchen” od kurczaka w musztardzie, jednego z moich
ulubionych francuskich klasyków.
I like such books. In addition to the recipes
that make your imagination work and great pictures that make your palate crave
for more, there are a lot of stories, anecdotes, comments and suggestions. And
all that in beautiful Paris. All these ingredients make the perfect book for
me. So I knew that the new David Lebovitz's book "My Paris
Kitchen" will be there on my shelf.
I like David’s writing style. I'm a fan of his
blog. I like reading about how he does his shopping at the next door market
where he knows each vendor, where he always does this charming French
"little chat" (but he admits that sometimes he only wants to do some
shopping and get back home, which seems impossible as the vendors in France are
like a family and you have to do your “little chat” with all of them and
sometimes it turns into long discussions), about how he chooses seasonal
vegetables or buys an old gratin dish. In the book you will find many of these,
plus funny stories about his stay in the City of Light, all the
misunderstandings arising from cultural differences or due to the language.
Today, David speaks French and adapts to the customs of the French capital (or
at least he tries!). But there are always mishaps, small faux-pas associated
particularly with the pronunciation of some French words, hard for English-speakers.
The book is divided into several chapters,
corresponding to the parts of the French meal. David presents the French
classics that he adapts to his preferences and dishes reflecting the
cosmopolitan Paris. And so, in addition to the classic French cassoulet or coq au vin, we can find an Egyptian dukkah, Lebanese baba ganoush
or Indian naan. Before each recipe you
can find a small description of the presented dish, some of the recipes are
also preceded by longer stories where David tells us when and where he first ate
that particular dish, with whom he prepared it, etc.
One minus: David uses in his book many French words. I do not know if
this is intentional, whether it
is the play of David, or the editor wanted to
leave the original spelling and not to "interfere”
too much, but I found a lot of
mistakes in French. Errors in books always
strike me. My soul of romanist rebels though seeing "une problème"
or "à le ancienne".
I think it even strikes
without any knowledge of the language...
Since David is a pastry chef, I immediately
looked at the end of the book in search of desserts recipes. I'm still
impressed by his brownie with dulce de leche from his previous book "The
Sweet Life in Paris". I was not disappointed. We have a chocolate mousse
with salted butter, cream flan with spicy speculoos cookies (definitely to try!) and a tempting chocolate tart with caramel cream.
However, I started the adventure with "My
Paris kitchen" by the chicken with mustard, one of my favorite French
classics.
Kurczak w musztardzie
(na podstawie „My Paris kitchen” David Lebovitz)
Składniki (4-6 porcji)
4 udka kurczaka
6-7 łyżek ostrej
musztardy (najlepiej diżońskiej)
1 łyżeczka słodkiej lub
wędzonej papryki
sól, świeżo zmielony
pieprz
1 mała cebula
kilka gałązek świeżego
tymianku lub 1 łyżeczka suszonego
100 g wędzonego boczku,
pokrojonego w kostkę
125 ml wytrawnego białego
wina
1 łyżka ziarnistej
musztardy
2-3 łyżki gęstej, tłustej
śmietany (ja użyłam crème fraîche)
Przygotowanie
W misce wymieszać 3 łyżki
musztardy z papryką, solą i pieprzem. Kurczaka opłukać i osuszyć. Całe udka
podzielić na mniejsze części (udko i podudzie) i włożyć do musztardy. Dokładnie
nasmarować kurczaka masą musztardową.
Na dużej patelni podsmażyć
boczek aż będzie chrupki. Przełożyć na talerz z ręcznikiem papierowym,
zostawiając na patelni ok.1 łyżki wytopionego tłuszczu. Cebulę obrać i pokroić
w drobną kostkę. Wrzucić na patelnię i smażyć do zeszklenia (ok. 5 min.). Dodać
tymianek i smażyć jeszcze przez ok. 5 min. Cebulę przełożyć na talerz, a na
patelnię włożyć kurczaka. Smażyć z każdej strony na złoto. Ważne, aby kurczak
nabrał odpowiedniego, złotego koloru, wtedy na dnie patelni zbiorą się resztki
marynaty, które stanowią podstawę sosu. Dobrze usmażonego kurczaka przełożyć na
talerz, a na patelnię wlać wino. Używając drewnianej szpatułki, wyskrobać
resztki musztardy z dna patelni i poczekać aż wino lekko się zredukuje.
Następnie włożyć z powrotem kurczaka, boczek i cebulę, przykryć i gotować na
średnim ogniu ok. 15 min., po czym sprawdzić, czy mięso jest już gotowe,
nacinając je w najgrubszym miejscu. Jeśli wypływający sok jest przezroczysty,
to znaczy, że mięso jest już ugotowane.
Odstawić z ognia, dodać
pozostałą musztardę (zwykłą i ziarnistą) oraz śmietanę. Dobrze wymieszać.
Podawać np. z makaronem,
który dobrze absorbuje sos (np. tagliatelle).
Smacznego!
Chicken
with mustard
(based on „My Paris kitchen” David Lebovitz)
Ingredients
(serves 4-6)
4 chicken legs
6-7 tbsp strong mustard (preferably from Dijon)
1 tsp sweet or smoked paprika
salt and freshly ground pepper
1 small onion
few sprigs of fresh thyme or 1 tsp dried thyme
100 g smoked bacon, diced
125 ml dry white wine
1 tbsp grainy mustard
2-3 tbsp heavy cream (I used crème fraîche)
Method
In a bowl, mix 3 tablespoons mustard with paprika, salt and pepper. Rinse and dry the chicken. Divide whole legs into smaller parts (thigh and drumstick) and put to the mustard. Toss thoroughly the chicken in.
6-7 tbsp strong mustard (preferably from Dijon)
1 tsp sweet or smoked paprika
salt and freshly ground pepper
1 small onion
few sprigs of fresh thyme or 1 tsp dried thyme
100 g smoked bacon, diced
125 ml dry white wine
1 tbsp grainy mustard
2-3 tbsp heavy cream (I used crème fraîche)
Method
In a bowl, mix 3 tablespoons mustard with paprika, salt and pepper. Rinse and dry the chicken. Divide whole legs into smaller parts (thigh and drumstick) and put to the mustard. Toss thoroughly the chicken in.
In a large skillet, fry the bacon until crisp.
Transfer to a plate with a paper towel and leave in the pan about 1 tbsp melted
fat. Peel onion and cut into small cubes. Put in a pan and fry until soft
(about 5 minutes). Add thyme and cook for another 5 minutes. Put away on a
plate and add the chicken to the pan. Fry each side until gold. It’s important
that the chicken gets golden brown as then at the bottom of the pan the
leftover marinade, which is the basis of the sauce, will gather. Put the well
fried chicken to a plate and pour the wine into the pan. Using a wooden
spatula, scrape the remnants of mustard from the bottom of the pan and wait
until the wine reduces slightly. Then put back the chicken, bacon and onion,
cover and cook on medium heat for about 15 minutes, then check if the meat is
ready, cutting at its thickest point. If there’s a clear juice coming out, the
meat is cooked.
Put the pan aside, add the remaining mustard
(strong and grainy) and cream. Mix well.
Serve e.g. with pasta which absorbs well the
sauce (such as tagliatelle).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz