Dzisiaj o tym, co
tygryski lubią najbardziej, czyli książki i kuchnia :)
Uwielbiam ten moment,
kiedy w mojej skrzynce znajduję nową, wyczekiwaną przesyłkę, otwieram ją
pospiesznie i znajduję moje skarby. Później jest już rozkoszowanie się zapachem
papieru, tekstem, zdjęciami i przepisami. Tysiąc nowych pomysłów. Zrobię to i
to, i jeszcze to. Mam ochotę wszystkiego spróbować. Szybko przeglądam kolejne
strony, czasami zatrzymuję się na chwilę nad jakimś zdjęciem, przepisem, który przykuł
moją uwagę. Potem, już z gorącą herbatą, zakopuję się pod kołdrą i smakuję nową
lekturę, strona po stronie, słowo po słowie…
Zacznę od najnowszego
skarbu, jakim jest książka Gordona Ramsaya „Ultimate Home Cooking”. To moja
pierwsza książka tego charyzmatycznego szefa kuchni. Mimo sympatii, jaką go
darzę, będąc w księgarni, zawsze w końcu sięgałam po książki innych autorów. Po
obejrzeniu jego ostatnich programów, w których gotuje: 1. u siebie, 2. proste,
codzienne dania dla każdego, 3. jest zwykłym facetem, a nie wrzeszczącym szefem
kuchni ;), postanowiłam jednak kupić jego książkę. Nie zawiodłam się! Książka
jest świetna. Prosta, przejrzysta, elegancka.
Pozycja jest podzielona
na 7 rozdziałów: Śniadanie i brunch, Zupy, chleby i kanapki, Sałatka na lunch,
Popołudniowe co nieco, Kuchenne kolacje, Przyjaciele na kolacji, Ciasta i
desery. Każdy rozdział jest poprzedzony wstępem w formie przemyśleń Gordona na
temat danego posiłku, w których odnosi się do swojego wielkiego doświadczenia w
profesjonalnych kuchniach i opowiada, jak „ugryźć” temat u siebie w domu. We
wstępie do rozdziału „Przyjaciele na kolacji” pisze na przykład, żeby być jak
najbardziej rozluźnionym. Znajomi przecież przychodzą, aby spędzić z nami czas,
a nie oceniać nasze osiągnięcia kulinarne. Radzi też, aby tak skonstruować
menu, aby móc jak najwięcej czasu spędzić z gośćmi, a nie w kuchni. Dania mają
być proste, wypróbowane (lepiej nie przygotowywać sufletu po raz pierwszy w
życiu), różnorodne (abyśmy np. nie potrzebowali do wszystkich dań piekarnika),
najlepiej takie, które możemy przygotować wcześniej. Pisze, że równie dobrze
możemy zaserwować michę makaronu, a na deser podać dobrą czekoladę (!).
Paradoksalnie najważniejsza jest atmosfera, nie jedzenie. Specjalnie używam
słowa „paradoksalnie”, ponieważ jest to jednak książka kucharska jednego z
najbardziej renomowanych szefów.
Książka jest pięknie
wydana. Schludna, czysta, bez zbędnych ozdobników, samo meritum: przepis –
zdjęcie. Przy niektórych przepisach podane są kuchenne triki, np. jak odmierzać
miód, jak odgrzewać jajka w koszulkach, jak przygotować krewetki. Podoba mi
się, że uchyla odrobinę drzwi do profesjonalnej kuchni, dając ciekawe
wskazówki, a jednocześnie radzi, jak je zastosować u siebie w domu: my to
robimy tak, ale może łatwiej i szybciej będzie, jeśli zrobisz to w ten sposób.
W tekście nie ma zadufania, jest pokora, wielkie doświadczenie i chęć
przekazania tego, czego sam się nauczył, jak pisze, dzięki swojej ciężkiej
pracy i pasji.
Zdecydowanie polecam tę
pozycję, ponieważ przede wszystkim jest „ludzka”. A ja udaję się do kuchni, aby
wypróbować pierwszy przepis na pyszną zupę :) Do przeczytania!
Zupa z boczkiem, kukurydzą i
ziemniakami
Składniki (4-6 porcji)
1 średnia cebula
4 plasterki boczku (ja
użyłam 100 g wędzonego boczku pokrojonego w kosteczkę)
2 liście laurowe
2 ziemniaki
1 por
1 puszka kukurydzy (300
g)
750 ml bulionu drobiowego
lub warzywnego (ja od razu robiłam bulion, do którego użyłam 1 pora, 1 łodyga
selera naciowego, 1 małą cebulę, ½ pęczka natki pietruszki, 1 średnią
marchewkę, 1 średnią pietruszkę, 3 ziela angielskie, 3 ziarnka czarnego
pieprzu, 1 liść laurowy, sól do smaku)
500 ml mleka
olej do smażenia
sól, świeżo zmielony
czarny pieprz
Przygotowanie
Jeśli nie dysponujemy
bulionem, należy zacząć od jego przygotowania. Obrać marchewkę i pietruszkę,
przemyć. Z pora odkroić koniec oraz liście, zostawiając jedynie białą i
jasnozieloną część, przekroić na pół lub nawet na ćwiartki i dokładnie opłukać
– w porze zwykle jest dużo piasku/ziemi. Odkroić końcówkę selera, przekroić na
pół, opłukać. Cebulę obrać. Natkę pietruszki opłukać.
Do dużego garnka włożyć
wszystkie warzywa i zalać ok. 1-1,5 l wody. Dodać przyprawy oraz łyżeczkę soli.
Gotować na dużym ogniu do zagotowania. Gdy woda zacznie wrzeć, zmniejszyć ogień
i gotować przez ok. 30 min. Odcedzić.
Cebulę pokroić w małą
kosteczkę. Ziemniaki obrać, opłukać i pokroić w ok. 1 cm kosteczkę. Z pora
używamy tylko białej i jasnozielonej części. Przekroić go na pół, opłukać i
pokroić na cienkie plasterki. W większym garnku rozgrzać olej. Wrzucić cebulę i
smażyć na średnim ogniu do zeszklenia (ok. 2-3 min.). Dodać pokrojony boczek i
smażyć do momentu aż zacznie nabierać koloru. Wrzucić liście laurowe.
Dodać ziemniaki i pora i
smażyć przez ok. 5-7 min. aż lekko zmiękną.
Następnie dodać
kukurydzę, wlać bulion i mleko. Doprowadzić do lekkiego wrzenia, a następnie
gotować na średnim ogniu przez 15-20 min. lub do momentu aż ziemniaki będą
zupełnie miękkie. Ewentualnie dodać soli i pieprzu.
Podawać np. z
amerykańskimi serowymi bułkami (przepis w kolejnym poście).
Smacznego!
Gordon Ramsay „Ultimate Home Cooking”
Wyd. Hodder &
Stoughton
Dostępna na Amazonie (w
moim przypadku był to amazon.fr, cena: 25,51 €)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz